czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 2 - Kristen

P.S. Kirsten i Scarlett to ta sama osoba. Ona ma dwa imienia, dowiecie się dlaczego w dalszej historii. Bądźcie cierpliwi.

 Tyler zawsze posiadał tą dziwną rzecz w swoim zachowaniu. Nie mógł znieść patrzenia na innego mężczyznę ( jego przyjaciele byli wyjątkami ) śmiejącego się ze mną, rozmawiającego ze mną, a nawet tylko patrzącego na mnie. Nie było to problemem dopóki nie dorósł, jego hormony nie zaczęły przejmować kontrolę nad jego ciałem i doprowadzały do go szaleństwa coraz łatwiej. Poza tym, powiem, że nie byłam tą „atrakcyjną dziewczyną” w tamtym wieku (z resztą wciąż nie jestem), ale ostatnie parę lat wiele zmieniły,
ale przez ostatnie kilka lat wszystko się zmieniło, mam na myśli jego zachowanie.

Ostatnie miesiące były najgorsze; wszystko wymykało się spod kontroli i naprawdę zaczynałam się bać.


Dlatego starałam się uniknąć większości tych wszystkich głupich spojrzeń tej małej grupki chłopaków w drugiej kolejce przed ladą. Cholera, czy Ci ludzie nie mogą po prostu  zamówić ciut szybciej? Dlaczego tak trudno wybrać wielkość popcornu do zjedzenia po wszystkim? Trzy pieprzone opcje, chłopie! Pięciolatek zrobiłby to szybciej. 
Tyler, jak się obawiałam, zauważył to. Jednego chłopaka w szczególności (ciemne włosy, zaczesane żelem na jeża, zielone oczy, blada twarz, ogromne różowe usta), który  wpatrywał się we mnie, jakbym była ostatnią szklanką zimnej wody, w te ekstremalnie gorące dni, kiedy jesteś spocony jak świnia i starasz się prawidłowo oddychać. Jeśli wiesz co mam na myśli, choć w to wątpię.
 Jego wzrok na mnie był taki pożądliwy. To stawało się coraz bardziej niekomfortowe. Nie tylko dlatego, że Tyler miał go na oku, ( co muszę stwierdzić było poważną sprawą, bo był coraz bardziej wkurzony), ale również dlatego, że ja dokładnie wiedziałam, co się dzieje w jego głowie. Nie byłam żadnym rodzajem medium, czy kimkolwiek kto czyta w ludzkich umysłach, ale nie trudno było się domyślić tych, wszystkich brudnych myśli przebiegających przez jego umysł, kiedy ten głupi uśmieszek gościł na jego ustach przez cały czas, osiągając taką intensywność w swoich oczach, że nawet ja byłam wkurzona.


Do cholery, za kogo on się uważał by patrzeć na mnie jak na jego sex zabawkę czy uosobienie jego najskrytszych fantazji?? Czemu wszyscy mężczyźni zawsze patrzyli się na mnie tak jak on i myśleli o tych niedojrzałych rzeczach i marzyli o tym jak to by było zabrać mnie do swojego domu? Nie wspomnę o tych nieudanych próbach flirtowania ze mną, czasami więcej niż jeden raz. Nie zauważali oni tego wielkiego i humorzastego mężczyzny stojącego po mojej lewej stronie? (tak, Tyler miał tą obsesję stawania po mojej lewej stronie. Nie byłam pewna czemu...może wierzył, że stoi bliżej mojego serca, może miał  inny niezrozumiały dla mnie powód).

 Za każdym razem tych paru niegrzecznych chłopców błogosławionych wielkim poziomem inteligencji kończyło z krwawiącymi nosami, ponieważ nie byli na tyle mądrzy by się zamknąć i uciec kiedy oczy Tylera zaczynały się czerwienić i jego pięści się zaciskały. Place wpijające się w jego własne dłonie tak mocno, że zostawiały po sobie ślady na skórze.

 Najwyraźniej oni lubią niebezpieczeństwo i na pewno nie obawiają się o swoje życie, bo jestem pewna, że Tyler ich dla mnie zabije. Mam na myśli przeze mnie.

Te zielone oczy ponownie na mnie patrzyły, ręce Tylera były mocniej zaciśnięte na moim przedramieniu. Zaczęło robić naprawdę poważnie.

Mimo, że on stał tu obok mnie  napięty, grupka chłopaków doskonale wiedziała, że dziewczyna, na którą patrzą, miała właściciela, wcale się tym nie przejmowali. Czarnowłosy facet szepnął coś do swoich przyjaciół, a zaraz po tym zrobił coś, czego nie powinien robić; podszedł do mnie.

 O kurwa! Odwróciłam się i starałam nie skupiać uwagi na chłopaku zmierzającym do nas i próbowałam też jak najlepiej odwrócić uwagę Tylera. Jego pięści  były wciąż zaciśnięte i przysięgam, że mogłam zobaczyć jego żyły wystające ze skóry. Były gotowe do wybuchu. Mogłam poczuć jak krew przepływa przez jego ciało. Doskonale wiedziałam, co się wydarzy. Ostrożnie złapałam dłoń Tylera - tą którą trzymał mnie za rękę tak mocno, że aż bolało -, rozluźniłam jego palce i pogładziłam je, splatając nasze ręce. Moja wolna ręka owinęła się wokół jego bioder, stanęłam na palcach, by pocałować go lekko w policzek, który aż płonął.

 - Tyler...- wyszeptałam, ale on w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Wątpię, czy on chociaż zauważył, że już mnie nie trzyma. Jego oczy były takie ciemne, kiedy patrzył na chłopaka, który ciągle powoli się do mnie zbliżał.

Starałam się jak najlepiej pozostać blisko ciała Tylera i powiadomić tego głupiego, czarnowłosego faceta, że mam chłopaka. Jednak jego to nie interesowało. Czy ja wyglądam jak dziwka, czy co?

Ten cholerny, drugi chłopak przyszedł i Tyler odepchnął mnie z dala od siebie, przez cały czas czekał, a ogień wciąż grał w jego oczach.

-Hej, ty, piękna laseczko. Próbujesz drażnić mnie razem z tym wielkim tutaj? - poklepał pierś Tylera, patrząc na mnie figlarnie. Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie był jeszcze na podłodze, prosząc o szybką pomoc. Dlaczego Tyler czeka tak długo? - On nie wydaje się odpowiednim ciebie, piękna? - tym razem złapał mnie za nadgarstek, ale ja nic sobie nie robiłam z jego uścisku, spojrzałam tylko głęboko w jego oczy z moim najlepszym co-ty-właściwie-do-mnie-pieprzysz spojrzeniem. Oh, powinien za to przeprosić.


Tyler zaśmiał się i ruszył swoją głową z jednej do drugiej strony, oddając dźwięk pękanych kości jego szyi. To zawsze sprawiało, że przechodził przeze mnie dreszcz i przyznaję, to nie było miłe uczucie. Nie po tym kiedy nauczyłam się, co przychodziło zaraz po tym ruchu.

„Zabawny chłopiec, ale ona jest moja.” I to było wszystko co powiedział przed chwyceniem zielonookiego za szyje i wykierowaniem swojej pięści w jego twarz by trafić go prosto w nos. Chłopak skończył krwawiąc (Tyler miał wystarczająco dużo czasu by nauczyć się jak zrobić to przy jednym uderzeniu) ale, zaskakująco, on nie uciekł, ani nie spojrzał na Tylera jakby był wystraszony na śmierć. On… się zaśmiał? Co do diabła on robił?

 Wtedy właśnie wszyscy już na nas patrzyli, ale nie czułam się w ogóle zażenowana. Byłam po prostu do tego zbyt przyzwyczajona. Prawdopodobnie nie do tego, co miało nadejść.

Facet (chudy i bezużyteczny w porównaniu do Tylera) uderzył  go z powrotem, a to wyglądał jakby Tyler był dręczony przez muchy. Jego uśmiech rósł i wydawał się w pełni rozbawiony, choć nadal cholernie wkurzony. Całkowicie tracił kontrolę, a ja wiedziałam, że to gra dla niego. On nie przestanie dopóki jego przeciwnik nie przyzna się, że przegrał.

Mniej niż sekundę później Tyler skoczył na faceta z kolanami po obydwóch stronach jego talii, a jego pięść była dosłownie na twarzy czarnowłosego chłopaka. On nie miał litości czy poczucia winy. Miał zamiar zabić tego faceta.

-Tyler-krzyknęłam i podbiegłam w jego kierunku, próbując z całej mojej siły aby odciągnąć go od tego chłopaka.-Tyler! Wystarczy. Zostaw go!- nie słuchał mnie i oczywiście nie byłam nawet wystarczająco silna, aby chociaż poruszyć palcem. A to, że ranny chłopak wciąż się śmiał tylko bardziej wkurzało Tylera.

-Taką zmartwioną dziwkę tu masz, co?- zażartował, przysięgam, że chciałam go uderzyć, ale wiedziałam jak to się skończy. Najwyraźniej Tyler zapomniał.

-Przestań Tyler! To nie jest tego warte!- próbowałam jeszcze raz, ale był zbyt pochłonięty tą "grą".

-Zamknij się i zostaw mnie w spokoju!- zatrzymał się na chwilę, by móc użyć siły przeciwko mnie, popychając mnie na kilka poplamionych stolików wokół pokoju. Jedyne, co słyszałam to dźwięk mojej głowy uderzającej o coś twardego i przez chwilę czułam się całkowicie oszołomiona. Moje ciało było zdrętwiałe i nie mogłam znieść bólu w tyle mojej głowy.

Do tej pory, każda osoba zdecydowała się przesunąć i zrobić coś z trwającą walką. Trochę za późno, dranie, nie sądzicie?

Grupka chłopców, która przyszła z czarnowłosym podeszła do bijących się i odepchnęła Tylera, odwdzięczając się mu za to co zrobił ich koledze. Czemu nikt nic nie robi? Jest ich prawdopodobnie pięciu przeciwko jednemu i nawet jeżeli Tyler był  bardzo silny, nie był w stanie pokonać pięciu na raz!

 Spróbowałam się podnieść, ale moja głowa bolała jak cholera i ledwo mogłam utrzymać rękę na niej. Przez następne parę minut ci chłopcy bili Tylera dopóki ten nie mógł się już ruszyć i dopiero wtedy przyszła ochrona. Około dziewięciu czy dziesięciu mężczyzn w mundurach podbiegło do chłopców i złapało ich za nadgarstki, zakuło w kajdanki i wyprowadziło z kina. O boże tylko nie to!

 
 Opierając się o kolumnę obok mnie, udało mi się wstać, jedna z moich rąk trzymała moje ramię, które również zaczęło mnie boleć. Moje stopy były wciąż zdrętwiałe i to było trochę trudne, by utrzymać moją wagę w tym momencie, ale musiałam coś zrobić. Wiec zagubiona we własnych obawach nawet nie zauważyłam kiedy moje nogi nawaliły i upadłam, nie uderzając ziemi, tylko dlatego ze para rąk mnie złapała.

 -Ej, hej. Nie przemęczaj się. Musisz udać się do szpitala.- facet spojrzał na mnie ze zmartwionym uśmiechem, a jego ramiona wciąż wspierały całe, moje ciało.

-Przykro mi, ale nie mam na to czasu.- mruknęłam, zanim spróbowałam jeszcze raz wstać i ponownie upadłam, czując jego ręce na moich plecach.

-Poważnie musisz iść do szpitala, ty krwawisz.- moja ręka od razu powędrowała z tyłu mojej głowy, a ja zrozumiałam, że była cała czerwona i mokra, przez pojedynczą sekundę przełknęłam gule w gardle i obawiałam się tego, co może się ze mną stać. Ale to uczucie szybko przeminęło. Miałam dużo więcej ważniejszych rzeczy do zrobienia przed zadbaniem o to. To zdecydowanie mogło poczekać.

Starałam się poruszyć, ale facet trzymał mnie przy sobie mocno i sprawił, że owinęłam swoje ręce wokół jego ramion, więc mogłam mieć podparcie, by chodzić bez upadku.

-Naprawdę, mogę iść do szpitala później. Teraz pozwól mi odejść.- nie pytałam go, czy to zrobi. To był rozkaz, ale mój głos był tak słaby, że nie sądzę, żeby to brzmiało tak, jak powinno. Chłopak nie raczył mi nawet odpowiedzieć; po prostu odszedł i wkrótce (nie mam pojęcia jak) byłam wewnątrz  karetki.

I doskonale wiedziałam, co będzie, jeśli nie pójdę po Tylera w tym samym momencie, ale zanim mogłam zaprotestować, poczułam się całkowicie słaba. Ludzie zaczęli krzyczeć wokół mnie, bo zdaje się, że straciłam zbyt dużo krwi i w każdej chwili mogłam zemdleć.

3 komentarze:

  1. Swietne to jest. Kocham te wszystkie blogi o tych Bad Boy'ach i na pewno bede czytac

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł to się porobiło xD! To dopiero początek, a już wciąga jak cholera ( sory za wyrażenie). Czekam na następny ;**
    ~Izzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle się zapowiada, tłumaczcie dalej <3

    OdpowiedzUsuń