środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 1 - Harry ( Prolog )

                                                                     Harry

To nie  tak, że powinienem się w niej zakochać. Myślę, że to dość oczywiste, że nie powinienem. A jednak.
 To było zupełnie nieuniknione po czasie spędzonym wspólnie; albo powinienem chyba powiedzieć, że raz musiałem ją zmusić, aby ze mną została, zupełnie wbrew jej woli. Chociaż nadal uważam że jej się to podobało. Ona nawet zaśmiała się kilka razy a jej oczy błyszczały, tak myślę. To nie jest tylko moja wina, właściwie nie wiem jak to się stało, i na pewno nie byłem gotowy na taką dziewczynę jak ona. Nie była łatwa i prawdopodobnie nigdy nie będzie, ale jest wiele powodów dla których jest jaka jest.

 Nigdy nawet nie sądziłem, że uda mi się ją zmienić. Nie robiłem tego aż do teraz i nie zrobię tego więcej; przynajmniej nie w najbliższym czasie. Raz popełniłem błąd próby zmienienia jej, i nie skończyło się to dobrze. Żadna z prób nie była zupełnie szczera. Prawdopodobnie po prostu wierzyłem, że mogłem odsunąć tą złą stronę daleko w tył tak, aby lepsza była na pierwszym planie.

 Myliłem się.

 To znaczy, tak, były te chwile, ale to było tak rzadkie iż zaczynam się zastanawiać czy one naprawdę istniały. Czasami po prostu myślę, że to był sen, kilka dobrych rzeczy, no wiecie ? Nie czuje się dobrze kiedy o tym myślę, ale czuję się też źle wiedząc, że nie mogę zrobić nic dla osoby, na której mi najbardziej zależy. Zdradzę wam, że to straszne uczucie.
Byłem tak naiwny, aby uwierzyć że mogę coś faktycznie dla niej zrobić. Cóż, ja tylko upadłem dla tej irytującej i upartej dziewczyny, straciłem czas, mój sen, mój umysł, moją racjonalność i za co? Nic, tylko kilka napojów i śmiech w nocy, a następnie szybkie przeprosiny w odległości kilku kroków prowadzących do drzwi.

Wciąż nie mogę przestań myśleć o tym złamanym uśmiechu, o tym że nigdy nie dostrzegę jej oczu, tych oszałamiających niebieskich oczu. Nie mogę przestać myśleć o tym jak delikatna jest jej skóra, o wszystkich sporadycznych momentach kiedy pozwalała mi dotykać ją. Przypuszczam, że to mrowienie które miałem to tylko głupie uczucie, rzeczywiście dało mi dużo do myślenia. Powinniśmy być razem, ale nie powinniśmy. To krystalicznie jasne.

Od samego początku mnie ostrzegała. Mówiła mi, że nie powinienem się do niej zbliżać ani zaczynać się nią interesować. Ale to zrobiłem i teraz chce sobie za to dać w twarz. Chociaż i tak wiem, że bolałoby to dużo mniej niż świadomość, że nie mogę jej mieć i od tego, że żyła swoim życiem tak jakbym nie był jego częścią, nawet małą.  Prawda jest taka: ją to nie obchodzi. Nie obchodziło i obchodzić nie będzie. W głębi duszy to wiedziałem. Ale ja po prostu mógłbym  zrobić cokolwiek , aby to zmienić. Potrzebowałem jej tak bardzo, i myślałem że mogę sprawić że coś do mnie poczuje. Prawdę mówią, może jeśli spotkałbym ją wcześniej, coś mogłoby się wydarzyć, ale nie spotkałem, i pozostałem nalegając na coś , co prowadziło donikąd.


Ale cholera, chciałbym móc opleść ją swoimi ramionami i przytulać ją każdej nocy przed snem. Chciałbym całować jej usta i śpiewać dla niej miłosne piosenki za każdym razem, gdy ona będzie smutna, przygnębiona (Boże, wiem jak często się tak czuje ). Chciałbym móc budzić ją pocałunkami i łaskotać tylko po to, by zobaczyć ją uśmiechającą się. Przynajmniej chciałbym umieć nienawidzić ją za wszystko, przez co musiałem dla niej przejść, ale po prostu nie mogę. Nie mogę myśleć o niej i być złym w tym samym momencie, nie mogę czuć się źle za spędzanie dużej ilości mojego czasu przy niej, nie żałuję dnia kiedy ja poznałem, ponieważ wciąż mam nadzieje, że będę ją miał. Rozsądna strona mnie mówi, że to się nie stanie, tak jak dziewięćdziesiąt dziewięć procent mojego złamanego serca, ale ten jeden procent sprawia ze chce ją mieć i być z nią bardziej niż mógłbym być z kimkolwiek wcześniej. 

Po prostu czuję  to tak intensywnie  gdy uświadamiasz sobie, że nie umiesz przestać brnąć w to dalej, to coraz bardziej się w tobie zagłębia każdego dnia. Zakochałem się. I wariuję. Moje życie nie ma znaczenia; wszystkie plany na przyszłość, wszystkie rzeczy, które chciałem zrobić, studiować, osiągnąć, nie mają znaczenia. Potrzebuję jej. Nie mogę zaprzeczyć. Próbowałem okłamywać siebie, ale za każdym razem gdy patrzyłem w lustro, widziałem pustkę w moich oczach, wszystko przez nią.  I nawet jeśli mam inne opcje , chciałbym prawdopodobnie trzymać się tego bólu i rozmyślać o niej w każdej wolnej sekundzie mojego życia, ponieważ jestem tak do tego uczucia przywiązany, że nie mogę pozwolić mu odejść. Nie czułem się tak jak teraz bardzo długo , i to sprawia że potrzebuję tego bólu by wiedzieć że żyję. Ona sprawia że znów czuję że jestem żywy. Ta buntownicza i nieustraszona dziewczyna sprawia że coś czuję. Jednak najgorsze uczucie prawdopodobnie mogę poczuć nadal.

Nie zmienię jej zdania. I wątpię że zawsze będę chciał sprawić by była moja ale jeśli czucie bólu jest jedynym sposobem aby zatrzymać ją w swoim życiu. Zrobię to.

Nie jestem dla niej. Oczywiście że nie jestem. I wszyscy dookoła mnie to wiedzą. Ale ich to nie obchodzi, nie wydają się rozumieć czegokolwiek co się ze mną dzieje. Nie oferują mi pomocy, oni chcą tylko udawać że ona nie istniała. Ponieważ wszystko co chcą zrobić to sprawić bym uwierzył że ona była pomyłką, że była częścią mojego życia która nigdy nie powinna istnieć. Oni chcą uwierzyć we wszystkie rzeczy które przez nią przeszedłem , albowiem one nigdy nie istniały. I chcąc czy nie chcąc nie mogę pozwolić temu odejść, nie mogę zostawić tego za sobą. Dlaczego ? Ponieważ chciałem ją. Potrzebowałem jej. Potrzebowałem Scarlett. Chciałem zakochać się w niej.
A może chciałem się tylko zakochać...

--------------------------------------
Heeej :)
A więc jest to tłumaczenie ( oczywiście za zgodą ) FF pt : "Damaged"
Będziemy tłumaczyły dla was te opowiadanie.
Mam nadzieje że pojawi się tu kilka komentarzy.
Zapraszamy również na naszego drugiego bloga ( Dark Louis )
Mam nadzieje że spodoba wam się ten FF :)
Miłego czytania *_*
Marysia i Martyna  - MM hahaha :D

2 komentarze: