niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 6 - Kirsten

Błąkałam się z jednego do drugiego miejsca w pokoju, Leo cały czas był w łazience, a ja na serio zaczynałam się martwić. Może wpadł do toalety i utonął? Obraz tego sprawił że zaczęłam się cichutko śmiać pod nosem, ale chwile później byłam z powrotem poważna. Tyler cały był w celi i znając życie dostawał kolejnej dawki szaleństwa.

-Gdzie jest ta trójka chłopców?-usłyszałam jego głos z końca korytarza, więc spojrzałam w tamtym kierunku. Widziałam jak zabija wzrokiem innych gliniarzy, którzy tylko rozmawiają.

-Hej Leo! Chodź tutaj.-zawołałam go, lecz on tylko zrobił znak ręką, żebym siedziała cicho.-Hm... Leo?

-Poczekaj chwile, siostro.

-Leo wiem gdzie oni są.-To zdanie zwróciło jego uwagę, więc podszedł do mnie. Skrzyżowałam ramiona i oparłam się tyłkiem o stolik do kawy, uśmiechając się do brata.

-Och na miłość boską, co im zrobiłaś Kirsten?-powiedział mocno zdenerwowany. Wiedziałam, że gdy mu nie powiem zabije mnie gołymi rękoma. Ale byłam jego małą siostrzyczką, Mój słodki urok był najlepszą bronią.

-Pozbyłam się tego filmu, więc jesteś świadkiem.- Na mojej twarzy wymalowany był pół-uśmiech, kiedy zacisnął dłonie w pięści i popatrzył na mnie gniewnie.

-Nie, nie zrobiłaś...

-Tak, zrobiłam! Zobacz Leo, zrobiłam to i teraz nie będziesz musiał się o mnie martwić, poza tym to nie jest nic strasznego! Nie było cię tutaj, nic więc nie widziałeś.

-Cały czas go broniłem bo obiecywałaś mi, że będziesz się nim opiekować. Ale teraz on cię skrzywdził i ja tego nie popieram, Kirsten. Wcześniej ani razu cię nie zranił, ale w tym przypadku nie mogę na to pozwolić. Za to co ci zrobił będzie siedział za kratami.

-Przestań Leroy! Potrafię za siebie odpowiadać. Wiem, że to nie zdarzy się drugi raz, ale gdy to się stało możesz go aresztować. Daj mu szansę! Przecież on, ani jego towarzysz z celi nie wytrzymają w więzieniu.-uśmiechnął się do mnie, a ja zmarszczyłam brwi na ten gest.

-Być może to czas na ostatni pocałunek i pożegnanie się ze sobą?-Czy on uważa siebie za zabawnego? Nie. Leroy zaczął mnie wkurwiać gdy awansował na Oficera-Lawsona-najbardziej-denerwującego-starszego-brata-na-świecie.

-Zamknij się.-po chichotaniu i klaskaniu w dłonie w podzięce za ten mało ciekawy żart, Leo znowu stał się nad wyraz poważny i popatrzył na mnie tymi swoimi dużymi jasno-brązowymi oczami w trosce.

-Przecież wiesz, że nie mogę...

-Och daj spokój, Leo. Obiecuje, że to się więcej nie wydarzy. Przecież wiesz, że nie mogę bez niego żyć, a on beze mnie. Na pewno nie po tym co przeszliśmy.-mogłam wyczuć od niego poczucie winy. Leo zrobił obojętną minę, ale ja wiem że on tylko mnie tym podpuszcza.-Proszę, zaopiekuje się nim.

-Zawsze mówisz to samo.-powiedział to, po czym przeczesał swoje włosy palcami, zastanawiając się co zrobić. Gdy na mnie spojrzał, moje oczy były pełne nadziei. To już jego koniec.-Jedna. Szansa. Rozumiesz?
Jeżeli zrobi to znowu, zniszczę go.

W końcu! Leo jest czasami nieznośny.

-Dziękuje, Leo. A tak poza tym, wyglądasz bardzo przystojnie w tym mundurze.-pocałowałam jego policzek i mrugnęłam w jego kierunku. On na to tylko westchnął i przewrócił oczami.

-Uspokój się, Kirsten. Bierz tego diabła i idźcie do domu zanim zmienię zdanie.

Nie rozumiem czemu nazwał Tylera diabłem, ale nie zaprzątam sobie już tym głowy. Bardzo dziękuje mojemu bratu za to, że nie pozwolił by mój chłopak trafił do więzienia. Znając Leo, Tyler mógłby siedzieć za kratkami przez resztę swojego życia.

Przeszłam przez wąski korytarz i dostałam się pod drzwi pokoju. Glina otworzył drzwi, w tym momencie co Tyler wstał z ziemi. Chwile później stał tuż obok i chwycił mnie za rękę.

-Dlaczego tak długo?-szepnął przez zaciśnięte zęby, przez co poczułam jego złość.

-Ta, to ciężkie gdy ludzie z dowodami sprzeciwiają się tobie, zwłaszcza gdy zaatakowałeś mnie w miejscu publicznym. Leo zawsze ma wobec mnie jakieś wątpliwości.

-Jasne, twój przyjazny brat jest problemem.-uścisnął mnie mocniej, gdy szliśmy wzdłuż biura.

Wiem, Ty. On jest problemem, nie ty.

Jego oczy i ciało pokazały swój wyraz niezadowolenia i wiem co się stanie w przeciągu paru minut.

-Musimy szybko znaleźć się w domu, chyba że chcesz spędzić resztę życia w areszcie.

Moja próba kontroli nad jego ciałem gwałtownie spadła. Cała nasza droga do domu była w napiętej atmosferze, Tyler cały czas trzymał moją rękę, jakby bał się że mu gdzieś ucieknę. Szybko zapłaciłam karę za złe zachowywanie się chłopaka. Nienawidzę tych dni kiedy Tyler jest pod wpływem alkoholu lub używek, albo gdy jest wobec mnie kompletnym dupkiem.

"Wcześniej ani razu cię nie zranił", och Lee skąd ty to wiedziałeś? Próbowałam nie krzyczeć, gdy Tyler przycisnął mnie mocno do ściany i uderzył w brzuch. Następnie okręcił kosmyk moich falowanych włosów wokół palca i pociągnął w dół, przez co padłam na kolana.

Podłoga była zimna, więc usiadłam w nieco bardziej komfortowej pozycji, po około minucie Tyler wszedł w końcu do naszego domu zostawiając mnie tu samą. Wiedziałam, że niedługo wróci, żeby coś zjeść po tych wszystkich godzinach spędzonych w więzieniu, ale na razie nie mogłam się stąd ruszyć. Moja głowa bolała od szwów założonych po poprzednim incydencie z Tylerem, a to gówno bolało jak cholera.

Sięgnęłam po pudełko tabletek z kieszeni w mojej kurtce, gdy odkręciłam zakrętkę, wysypałam na moją dłoń więcej niż jedną ampuł, po czym wrzuciłam je naraz do buzi. Gdy odczekałam parę minut weszłam do kuchni gdzie zegar wskazywał 1 po południu.

Tabletki zaczęły działać, przez co czułam się lekko zdezorientowana, może nie wszystko było spowodowane pigułkami, ale wrażeniami z jednej z najgorszych nocy. Musiałam debatować z Tylerem, trzema bogatymi dzieciakami i oficerem Lawsonem, przez co byłam całkowicie wyczerpana.

Musiałam jeszcze przekonać Tylera abym mogła pójść na 10 urodziny Angel, na odchodne mogłabym się zgodzić aby poszedł ze mną. Ale teraz zajęłam się przyrządzaniem troszeczkę spóźnionej kolacji i gdy danie zostało skończone zamknęłam oczy słysząc kroki Ty'a zwabionego zapachem jedzenia.

-Ci, kochanie.-jego głos sprawił, że przeniosłam się z mojej podświadomości do świata współczesnego.

-Hm?-mruknęłam cicho, obracając się w jego stronę i łapiąc za przedramiona.

-Wszystko w porządku?-ton jego głosu sprawiał, że cierpiałam jeszcze bardziej. Walczyłam z tym, aby mieć cały czas otwarte oczy, podeszłam do niego i oparłam się o jego ramiona i cmoknęłam go w usta.

-Tak, wszystko OK.

-Przepraszam, nie chciałem odepchnąć cię tak mocno, po prostu widziałem jak on na ciebie patrzył i...-jego oczy stawały się ciemniejsze z każdą chwilą.

-Ćśśś... wiem.

Jego głowa wylądowała w zgięciu mojej szyi, przez co zaśmiałam się cichutko.

-Kolacja była świetna, tak jak zawsze.-powiedział całując delikatnie moją skórę, po czym chwycił mnie w ramiona w małżeńskim stylu.-Dalej, jest późno, a ja nie chcę żebyś spała na kanapie.

Kiedy byliśmy w łóżku, przytuliliśmy się do siebie, a Tyler pociągnął głośno nosem.

Nie obudził mnie jeszcze żaden deszcz, ani grzmot


---------------------------------------------------------


Więc, tak! Jestem nową tłumaczką, nazywam się Wiktoria. ;3

Zapytacie się pewnie, jak się tu dostał ktoś taki jak ja? ^^

Pewnie się sprzedała, albo może jest w jakiejś zmowie, albo porwała rodzinę Martyny i szantażuje ją.

Otóż... NIE

Martyna zlitowała się nad takim małym, biednym debilem *PS. Chodzi o mnie* i powiedziała 'Chodź tu frajerko, dam ci przetłumaczyć ze dwa rozdziały, a potem wy***rdalaj'....

*Tak naprawdę to tak nie było, nie bierzcie wszystkiego na poważnie xD*

Więc nasza kochana tłumaczka Martyna ma dosyć dużo na głowie, więc zatrudniła mudżyna od czarnej roboty. Mam nadzieje, że spodobają się wam rozdziały przetłumaczone przeze mnie i wszystko będzie spoko. *Napiszcie w komentarzach czy wam się podobało*

5 KOMENTARZY NEXT :)